niedziela, 11 września 2016

Spływ pontonem Przełomem Bardzkim

       Na przystani byliśmy na styk, 10:40 zaparkowaliśmy auto, 10:45 byliśmy przy kasie, minute potem mieliśmy kamizelki ratunkowe na sobie a o 11:00 jechaliśmy zapakowanym na full autokarze do Młynowa, kilkanaście kilometrów od Barda. Dzisiaj wraz z Edytą i Pawłem- bratem Tomka, spływamy pontonem Przełomem Bardzkim. Firma RaftingBardo.pl okazała się organizatorem, godnym polecenia.
Krótkie szkolenie i ładujemy się na ponton; ja z Edytą na przodzie, chłopaki na tyle. Czas spływu zajmuje średnio 3 godziny, nam zajął 4. A to dlatego, że niespiesznie rozkoszowaliśmy się naturą i ... utykaliśmy na mieliznach lub zawisaliśmy na wystających skałach; raz też musieliśmy przepuścić przechodzące przez rzekę stado krów, mućka nie wyglądała co prawda groźnie, ale byczek idący za nią patrzył się na nas jakoś spode łba, no to zrobiliśmy dla nich pierwszeństwo.
Słońce przyświecało całą drogę, trzydzieści stopni jak nie więcej; pogoda idealna na taką wyprawę. W około zielono, co raz jakiś ptaszek fruwa, rzeka miejscami przeźroczyście czysta, że widać kamyki, wodorosty i małe rybki. Wzdłuż brzegu ciągną się lasy na zboczach gór lub łąki, fajnie jest.
Do tego miłe towarzystwo, dobry humor i niewielki prowiant - np. taka bułka z wędliną, serem i papryką nad wodą zawsze dobrze smakuje.
Chociaż woda na odcinku spływu jest spokojna, do tego stopnia że momentami zastanawiamy się czy ona stoi a może zmieniła kierunek na " w górę", to było kilka momentów emocji; np. kiedy utknęliśmy na mieliźnie i Paweł, który wyposażony był w specjalne buty do wody i Tomek, który w specjalne buty wyposażony nie był, weszli do wody, żeby nas - damy, wypchać z tej mielizny, no i tak nas wypchali, że obkręciło ponton, popłynęłyśmy z Edytą z nurtem rzeki w krzaki, odbijając się o brzeg parę razy i nie wiadomo jak i kiedy, jedno wiosło wypadło. To my po to wiosło płyniemy, chłopaki krzyczą bo ich w tej wodzie gdzieś tam z tyłu zostawiłyśmy i generalnie to trzeba się schylić, bo zaraz gałęziami w głowę dostaniemy.  
Sytuacja została opanowana: wiosło udało nam się dogonić i wyłowić, Paweł do nas jakoś doszedł nie bacząc na to, że podwinięcie spodenek nie uchroni go przed ich zmoczeniem i zaciągnął ponton pod Tomka, który czekał na ratunek - boso w rzece podobno czuć kamienie.
Jeszcze kilka razy chłopaki przeprowadzili akcję -" pontonie rusz się z miejsca", ale generalnie to sielsko-anielski spływ.

Spływ pontonem Przełomem Bardzkim to dobry pomysł na jesienny weekend.