sobota, 12 sierpnia 2017

Malediwy, dzień 12

  Poranna pobudka przed piątą rano, zbieramy plecaki i idziemy na autobus, który ma nas dowieźć na lotnisko. Lot z Male do Dubaju, w niespełna 4 godziny przebiega sprawnie. Wychodząc z samolotu w Dubaju, szybko przypominam sobie jakie to uczucie 43 stopnie w cieniu przy pełnym słońcu - wylądowaliśmy w wielkiej, suchej saunie.
Jest dopiero południe, mamy 23 h w Dubaju i właśnie meldujemy się w Cosmopolitan Hotel. Chwila na ogarnięcie się i ruszamy na zwiedzanie: rodzina Arlety i Tomka z dziećmi na platformę widokową najwyższego budynku świata Burji Khalifa, my z Tomkiem z racji tego, że na platformie już kiedyś byliśmy, najpierw coś zjeść a potem na wyspę w kształcie palmy.
  Dubaj jako miasto nie przestaje mnie zadziwiać. Ten fenomen sukcesu, że jeszcze kilkadziesiąt lat temu była tu tylko pustynia a teraz znajduje się tu wysoko rozwinięte miasto z przemyślaną infrastrukturą: na autostradzie 6 pasów w jednym kierunku, metro, liczne drapacze chmur i kolejne w budowie, wszędobylska klimatyzacja.
Jest w tym mieście coś z surrealizmu, niby perfekcyjne ale jednocześnie jakby nie do końca realne.
Weźmy taki plac zabaw na powietrzu, kto będzie się bawił na tych świetnie przygotowanych drabinkach i ślizgawkach w tym upale? Z tego co widzę, jest na nim tylko 2 strażników. Albo plażowanie? Co prawda jest garść osób plażujących przy nadmorskim deptaku, jednak osobiście nie dałabym rady, tym bardziej, że kąpiel jest w słonej wodzie. 90% leżaków na plaży jest wolna.
   Niestety wyszło na to, że się z Tomkiem nie wystarczająco przygotowaliśmy, skutkiem czego przedreptaliśmy w saunie sporą pętlę i finalnie nie wylądowaliśmy na wyspie w kształcie palmy. Nie ma jednak czego żałować, zwiedziliśmy marinę, piękną dzielnicę Dubaju oraz bulwar przy plaży.
A teraz chodźmy gdzieś, gdzie jest klimatyzacja. Wsiadamy do metra i jedziemy do Burji Khalifa, przy którym od 18 stej rozpoczyna się podobno spektakularny pokaz fontanny. Właśnie zmierzcha, więc widok powinien być jeszcze bardziej efektowny. Wchodząc do najwyższego budynku świata, napotykamy naszych przyjaciół. Nogi tak jak nam pomału dają o sobie znać, ale postanawiają zwiedzić jeszcze Mall of Emirates a dokładniej największy na świecie sztuczny stok narciarski, który się tam znajduje.
Kilkuminutowy pokaz fontanny do arabskiej muzyki faktycznie warty obejrzenia, zebrały się tłumy. 
I tym o to akcentem wycieczka dobiega końca. Jutro rano na lotnisko i do domu.