Po śniadaniu wymeldowujemy się ale plecaki zostawiamy w przechowalni. Te ostatnie godziny na Bali chcemy spędzić na plaży, ubieramy zatem stroje kąpielowe, pakujemy krem z filtrem UFA 50, ręcznik i po kilku minutach jesteśmy na leżakach. Przed nami bezkres oceanu a dookoła plażowicze. Wskakujemy do wody i walczymy z falami, wystarczy nam wejść po kolana w wodę by po chwili być mokrym po szyję. Bije się z myślami żeby spróbować surfingu, jednak widok notorycznie upadających amatorów skutecznie mnie zniechęcił. Tak minęło nam kilka godzin, kiedy to nadszedł czas się zbierać.
Wskakujemy do naszego hotelowego basenu coby opłukać się z soli, chwilę jeszcze doprowadzamy się do ładu i idziemy z plecakami na gł. ulicę. Tam zasiadamy na ostatni w Indonezji posiłek, tym razem na białych kanapach. Pijemy kawę a potem łapiemy taxi na lotnisko z lekkim niedosytem że jeszcze by się trochę zostało.
W Jakarcie wylądowaliśmy po północy i biorąc pod uwagę że wylot do Dubaju mamy dopiero o 7:00 rano, decydujemy się na kilka godzin snu w przy-lotniskowym hotelu.