Na naszym ogrodzie pracownik zamiata .... trawę. Nie może być ani pół liścia, estetyka ogrodu jest na wysokim poziomie. Szczególnie podobają mi się kwitnące drzewa, to chyba Jepun flower, japoński kwiat.
Basen wygląda na czysty i zadbany, my jednak pakujemy ręcznik, krem do opalania i ruszamy na plażę. Przechodzimy obok recepcji a tam wita nas Polka, faktycznie jest żoną tego gościa z wczoraj, mieszka tu już od 5 lat. Co za niespodzianka. Stwierdzamy z Tomkiem, że to kolejny raz podczas wyprawy, kiedy
komuś nie wierzyliśmy a potem okazywało się że to prawda. Po drodze na plażę, zostawiamy wór prania w pralni na przeciwko hotelu. Płaci się od wagi, nam wyszło skromne 5 kg. Za ten wór, w sumie 47 sztuk ubrania w tym bielizna zapłaciliśmy 75.000 IDR czyli jakieś 20 zł. Po odbiór mamy przyjść jutro rano. Super! Idziemy kilka minut i już widzimy ocean, plaża w Sanurze słynie z tego, że jest długa na 3 km a promenada wiedzie wzdłuż rozmaitych restauracyjek i straganów. Nie brakuje również stoisk z agencjami podróży - załatwią Ci wszystko co sobie wymarzysz, są szkoły nurkowania, surfingu i innych wodnych sportów. Balijki zapraszają na masaż olejkami, godzina relaksu to tylko jakieś 28 zł. Wszystko pod turystów, nie chcę głośno mówić ale ta magia egzotyki która do tej pory nam towarzyszyła częściowo prysła. Z drugiej strony fajnie będzie się trochę odprężyć na leżaku i wypić kawę z ekspresu.
Jesteśmy zaskoczeni, że mimo wysokiego sezonu, nie ma dużo ludzi w wodzie i na plaży. Spodziewaliśmy się, że będzie tłok jak w lipcu nad Bałtykiem, być może jakoś to się rozkłada bo faktycznie plaża długa.
Woda w oceanie ciepła, piasek drobny ale da się wyczuć mini grudki- to rozdrobniona rafa. Pięćdziesiąt metrów od brzegu jest nadal płytko, tam dalej widać miejscowych wędkarzy, są do pasa w wodzie i mają takie śmieszne, słomiane kapelusze w kształcie stożka.
Idąc tak to raz wodą, raz plażą, raz deptakiem w cieniu, dochodzimy niemalże do drugiego końca, tu jest fajnie bo są drzewa które rosną w piasku na plaży i dają naturalny cień. Celujemy na leżaki pod drzewem, co prawda należą one do ekskluzywnego hotelu przy plaży ale za drobną opłatą mamy nie dość, że 2 leżaki i stolik na cały dzień, to możemy korzystać z ich dużego basenu kilka metrów dalej oraz prysznica, coby opłukać się po wyjściu z oceanu. Odpowiada nam.
Zamawiamy po koktajlu ze świeżo wyciskanych owoców i oddajemy się nic nie robieniu. W oddali widać jak łamią się duże fale.
Co jakiś czas podchodzą tutejsi i oferują swoje usługi. Finalnie nie ruszając się z miejsca zamówiliśmy auto z kierowcą na cały dzień, na pojutrze za 400.000 IDR - ok. 112 zł. Kierowca ma nas zabrać w ciekawe miejsca na Bali, poza Sanur. Zrobiłam sobie też manicure i pedicure z malowaniem kwiatków na paznokciach włącznie.