Plany były dość ambitne, jednak z uwagi na to, że trzeba mieć siłę na wieczorną posiadówę uległy modyfikacji; zdecydowaliśmy się podciągnąć w górę "Miejską kolejką". Nikt się nie spodziewał, że wysiadając na Sowiej Przełęczy 1168 m n.p.m wdepniemy w puszysty śnieg. Patrzymy na siebie i na pierwszy tegoroczny śnieg, zaciągamy czapkę nisko na czoło i w otoczeniu białego ogrodu maszerujemy w górę. Widoczność jest mocno ograniczona, jest zimno, wilgotno, ale herbata i gorzka czekolada na szczycie smakują wyjątkowo.
Doładowani endorfinami świętowaliśmy do późna.
Nazajutrz po śniadaniu obowiązkowo spacer po Karpaczu, przetestowanie anomalii grawitacyjnej - niesamowite jak samochód na luzie cofa się pod górkę... i ostatnie spojrzenie w las i wodospad.