Rankiem przywitało nas znaczne ochłodzenie i obfita ilość chmur, w nocy słyszeliśmy hulający wiatr i deszcz. Mhm, no to pakujemy zabawki i lecimy do Innsbrucka.
Zakładamy wszystkie 3 warstwy w dość sztywnej kurtce motocyklowej i do tego patrząc na niebo - zestaw przeciwdeszczowy; czuję się w tym wszystkim napchana, coś jak bałwan, nie wiem jak na motor wsiądę...ale grunt, żeby ciepło było.
Opuszczamy Zell am See z myślą, że koniecznie musimy tu powrócić, jest tu jeszcze tyle do zobaczenia. Jedziemy nieustannie w towarzystwie wysokich gór i rozsianych domków, niewielkich miasteczek. Właśnie uzmysłowiłam sobie, że jest przynajmniej w tym regionie, zachowana estetyka i jednolitość architektury: domy z dwuspadzistym, łagodnym dachem; biała elewacja do ok 2/3 wysokości domu a wyżej to drewniane deski; słupy, okiennice, balkony drewniane ze starannie wyrzeźbionymi elementami; no i oczywiście zadbany ogród koło domu, przystrzyżona trawa, kompozycje kwiatowe na ogrodzie i w oknach. Żadnych bilbordów, plastików, rozsypujących się domów, czysto i estetycznie. Po drodze mijamy dużą ilość pensjonatów - nazwy podpisane są na elewacji domów charakterystyczną, gotycką czcionką.
Wspólnie z Tomkiem stwierdzamy, że
nie widzieliśmy w Austrii uprawy rzepaku, którego w Polsce jak i w Czechach jest bardzo dużo, mimo to pola a raczej łąki również kwitną na żółto - przez kaczeńce. Mijamy pasące się krowy i konie.
Docieramy do Innsbrucka i czar Alp jakby trochę pryska, od razu można odczuć, że jest to metropolia. Bloki, światła, kilka pasów w jedną stronę, ruch i zgiełk, może nie taki jak we Wrocku ale sielanka to już nie jest.
Wyjeżdżając ze stolicy Alp, unosimy się w górę i teraz całe miasto zostawiamy w dolinie, widzimy je jak na dłoni, otoczone masywem górskim. Na pewno zajrzymy do niego na tygodniu, odwiedzić ryneczek i starą część miasta. Nasz kamping znajduje się parę kilometrów za miastem, w górach, dokładnie nad jeziorkiem Natterer See.
Meldujemy się na miejscu, pięknie położony kompleks, przyzwoity domek i grill jest :D
Szybkie rozpakowanie i lecimy do marketu po zakupy, jutro wszystkie sklepy zamknięte.