Dzisiaj po śniadanku składającym się z kanapek z serkiem białym i rzodkiewką oraz jajami na miękko, ruszyliśmy motocyklem w stronę szczytu Serles 2717 m n.p.m. w rejonie lodowca Stubai. To nic, że chmury są gęste od rana i że są nisko - szczyt na którym wczoraj byłam jest teraz całkowicie niewidoczny, może chociaż trochę da się pojeździć po okolicy i powędrować.
Tomek wywiózł mnie do Gleins z poziomu około 900 m n.p.m na 1420 m n.p.m, wczoraj szłam w górę, dzisiaj inna góra i szlak w dół. Przy okazji podwózki Tomek wykręcał liczne serpentyny, wyraźnie czuję, że motocykl coraz bardziej się składa na zakrętach.
Nie obyło się bez wjechania pod zakaz, tak wysoko uprawnieni do wjazdu byli jedynie mieszkańcy wysoko położonych gospodarstw, było ich tam może z 5. No ale powiedzmy, że się zgubiliśmy....
Zatem ja schodzę przez pastwisko i las w dół z widokiem na Serles i Stubai - w chmurach, do miejscowości Miedres położonej w dolinie a Tomek poleciał doskonalić jazdę przez wioski narciarskie w kierunku lodowca.
Na szlaku mam w większości drogi panoramiczny widok- po prawej, w oddali widok na górę, na którą wczoraj wchodziłam, szczyt aktualnie w chmurach, u mnie słonko, na wprost dolina do której schodzę otoczona górami, tam hen daleko za nią lodowiec Stubai a po mojej lewej prawie całkiem odkryty Serles. Schodząc z pastwiska, wchodzę w las i wychodzę w Miedres.
Z Tomkiem spotykamy się przy kościele ze strzelistą, wysoką, czerwoną wieżyczką. Na prawie każdym domu w tej miejscowości są malunki świętych.
Jedziemy do Insbrucka, wyczailiśmy że koło skoczni jest Panoramarunde- zapewne jakaś niewielka pętelka z panoramicznymi widokami. Jesteśmy na miejscu i pękamy ze śmiechu - Panoramarunde to coś bardzo podobnego do Panoramy Racławickiej we Wrocławiu, czyli obraz bitw na obrazie zamkniętym w owal. Nieee, to to nas na dzień dzisiejszy nie interesuje, po górach spacerek chcieliśmy.
Lądujemy finalnie na starym rynku miasta, dzisiaj nasza 9 rocznica, trzeba to uczcić!